środa, 18 grudnia 2013

Świętość

1.11.2013

Mówią, że jest nudna, bez sensu i nie na dzisiejsze czasy.
Dobra dla ludzi ze średniowiecza, czy jakiejś innej odległej epoki.
W świecie kultury masowej, mówienie o niej jest wręcz nie na miejscu.

Spróbujmy jednak nałożyć okulary zaintrygowania i ciekawości.
Odkurzmy ją z mitów i legend, i spróbujmy przyjrzeć się jej nieco uważniej.
O czym mowa? O świętości. Tak właśnie o niej: dobrej koleżance ascezy, która skądinąd też nie jest taka straszna, na jaką wygląda.

Ale od czego zacząć. Od początku, a początek jest w Bogu.
On, który sam jest Święty, wysłał zaproszenie, dla każdego z nas.
Zaproszenie tak atrakcyjne, jak wycieczka do Disneylandu.
Bo proponuje jazdę bez trzymanki, lepszą niż wesołe miasteczko.
Mówi: „chwyć się Mnie, a sprawię, że odtąd nic już nie będzie takie samo”.

Czym jest świętość?
Zanurzeniem w Nim, niczym w najgłębszym oceanie, tak bardzo,że nie wystają nawet odstające uszy, czy koniuszek nosa.
To odwaga do stawienia czoła trudnościom, niczym żołnierz na polu walki.
Nie patrząc na to, że czasem trochę mi się oberwie. Wiem, w czyje Imię walczę.
To miłość, która czasem jest słodka jak miód, gdy jej doświadczam i czuję, że jestem Jego ukochanym dzieckiem, ale czasem kwaśna, jak cytryna, która wykrzywia usta, kiedy trzeba ofiarować miłość innym, rezygnując z własnego „widzimisię”.
To trening, który czyni mistrza, ale tylko wtedy, gdy dokładnie wypełniam polecenia Trenera.
To dotykanie Nieba, po to, by inni mogli je zobaczyć.
To przyjaźń z Jezusem, który nieustannie chce mnie przemieniać na Swój obraz
i podobieństwo.
To bycie Jego zwierciadłem, stając czasem w cieniu, by nie zasłaniać Światła.
To radość chodzenia w Świetle, niosąc Je tam, gdzie panują ciemności.
To szczęście, którego nikt i nic nie zdoła zastąpić.
Piszesz się na to?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz